OCZY
Przechodziliśmy z A. przez dworzec w Katowicach. Niebo było ciężkie od chmur, powietrze ciężkie od wilgoci i fałszowania dworcowego grajka. Przez wejścia na perony do tunelu wlewał się wiatr, jarzeniówki świeciły, zdezorientowane czy to już noc, czy początek końca świata.
Z jednego z peronów zszedł nasz znajomy – Łukasz. Przyszedł odebrać dziewczynę, z którą wtedy się spotykał. Przedstawił nas sobie - dziewczyna była Ukrainką i dziś już nie ma imienia. Staliśmy w tym tunelu, w tym świetle jarzeniówek, w tej wilgoci powietrza, w tych podmuchach wiatru i rozmawialiśmy, a dziewczyna miała najbardziej zielone oczy, jakie w życiu widziałem. Szmaragdy.
Komentarze
Prześlij komentarz